Bamboo Club

- na co masz ochotę? chcesz sobie usiąść, a może tańczyć, hm? - zapytał odgarniając kosmyk jej puszystych włosów za ucho, po czym rozejrzał się po klubie i dostrzegł kilka, a może kilkanaście znajomych twarzy.

za pewne błysnęła sobie ową zapalniczkową latarką w oczy i już na zawsze straciłą wzrok, dobrze wcale tak nie była, zręcznie odpalił jej owego papierosa, po czym sam zaciągnął się owym nikotynowym dymem - co u Ciebie ilvie? - uśmiechnął się kącikowo spoglądając na caleba mimochodem.

umarła z nudow ale i tak pewnie nikt nie zauwazyl

spojrzał na swą koszulę i wzruszył ramionami, uśmiechając się mimowolnie, bo uśmiech sam wyszedł, po tych 2405872053645 drinkach. - nieszkodzi. - wymamrotał do swojego brandy i cmoknął bejli w kącik ust, po czym założył pasmo jej włosów za ucho.

- hm, na ciebie? - roześmiała się, bo ona po alkoholu często chichra, no tak właśnie. Nie chciała tańczyć, bo na razie nie miała ochoty, pociągnęła go więc na jakąś miłą kanapę, po drodze przyuważyła caleba, ale nie podeszła sie przywitać tylko brnęła dalej wśród tłumu. W koncu pewnie usiedli sobie gdzieś tam.

siedziała gdzieś przy barze sącząc dwudziesty piąty z kolei drink z brandy. uśmiechnęła się przelotnie do znudzonej też very.

- świetnie. - zachichotała, całkiem miło i wypuszczając dym, gdzieś w bok, usiadła na kolanach mathieu. - a co u ciebie, misiu? - spytała, błądząc opuszkami palców, po jego twarzy i delikatnie machając swymi nogami.

- to miło - powiedział, a gdy już usiedli to pewnie objął ją jedną ręką, a drugą położył na oparciu tejże sofy. rozglądał się dookoła co jakiś czas patrząc jednak na swoją towarzyszkę.

- twój ojciec kazał mi się tobą opiekować - mruknął wypuszczając dym gdzieś na prawo, wiedział ,że owy obowiązek oznaczał totalnie niewielką ilość alkoholu ;c biedny.

a ona zauwazyła że vera umarła i zapytała czy wszytko okey. poza tym postawiła jej drinka, nie pamiętam czy miała.

nadal stał jakby co

oja jednak nie była sama inni tez umierali z nudów machneła do esme swoja łapką

-dzieki flo ratujesz mi zycie po raz 390-430-485407604760597659067 któryś,czemu taka zamuła??

pewnie on też ją zauważył, i sie zdenerwował był zazdrosny wkurzony i wszystko naraz, nie wiem jakie emocje towarzyszyły tej sytuacji bo nigdy w owej nie byłam, ale co tam. rozwalił sie jeszcze bardziej na tej kanapie wsuwając papierosa w lewy kącik ust, ;c

pono zip skład, prosto stawiam na dixonów, wybacz wkręciłam sie w tą nute.
zdmuchnęła niewidzianlu kurz z kolan, swych żeby nie było, bo różne myśli chodzą po ludziach - jak mogę ci to wynagrozic? - przygryzła dolną wargę, błądząc dłonmi gdzieś na jego torsie

very well ;x
- nudno - mruknęła znacząco do very, na wpół śpiąca, ze znużenia, ale nie zasypia ;x spojrzała na nejta - co tak stoisz? jesteś jakimś ochroniarzem w przebraniu?

-za nudno tyle towaru a wszyscy zajęci,jestem vera-przedstawiła sie

zagryzła wargi i zmierzwiła mu włosy, bo zmierzwione wyglądają bardziej mru. Wtuliła się w niego, żeby było jej wygodniej i patrzyła na jakiegoś śmiesznego kolesia, który próbował tańczyć, ale mu nie wychodziło.

- niemożliwe. - zmarszczyła nos, opierając czoło o jego. biały dym z papierosa owijał ich głowy, szkoda tylko, że nie w jedno duże serce, mwhaha. ;x usiadła okrakiem na mathieu. - ale wiesz, że nie musisz go słuchać? - kiwnęła głową, uśmiechając się do niego niewinnie i cmoknęła jego lewy, tudzież prawy, a może nawet oby dwa kąciki ust, po czym zaciągnęła się papierosem.

eja zestrsował sie jakas panna się do niego odezwała
-ta ochroniarz,dokumenty prosze sprawdzimy czy panienka pełnoletnia-powiedział z usmiechem jaki ćwiczył 5 godzin

miał ochotę zrzucić ilvie z swoich zacnych kolan, aby pocieszyć kaleba ;c, ale tego nie zrobił, oja, nie wiem co mu się tam krzątało w głowie, pewnie mózg. - ilvie, ewentualnie odetnie mi palec i wyśle mojej matce w kopercie, a ona stwierdzi, ze mam za swoje, bo powinienem się tobą opiekować , zaplanowali nasz ślub dwadzieścia lat przed naszym narodzeniem zapewne - powiedział uśmiechając się przelotnie, cmoknął jej policzek zerkając na owe znudzone grono ;o.

wziął twarz layli w swe dłonie i pocałował ją czadersko, namiętnie & z języczkiem, bo stwierdził, że trzeba korzystać z okazji co nie?

-nie wiem!- zamoczyła wargi tym razem w rożowokolorowym drinku i spojrzał na każdego po kolei. własciwie przyszła tu dlatego że się nudziła, o tym że jest jakaś impreza dowiedziała się jak już tu była. miło nie, nawet się psychicznie nie nastawiła.przedstawiła się jeszcze esme.

- możesz się ze mną przespać. - kiwnął głową, uśmiechajac się bananowo i dokończył swój trunek, po czym zapalił papierosa, marki malboro.

- esme - uśmiechnęła się to very, przy okazji spoglądając na nejta - słucham? - zdusiła śmiech, spoglądając na jego wyraz twarzy.