Alcatraz Night Club

-o nie .xd nie jestem dziewczyną, która pragnie księcia na białym rumaku .- jola rutowicz peace. ;d - lubisz noc ?. ja tak ale tylko taką gwieździstą, lubię ten chłód co przeszywa ciało. - zamarzyła się . - wydajesz się być jakiś smutny, czy to tylko złudzenie optyczne.- w sumie to nie raz widziała chłopaka, który był smutny jednakże ona cały świat widziała przez okulary pesymistki. - masz dziewczynę ?.- wycedziła prosto z mostu.

- mam siedemnaście lat. - wymruczała, pomiędzy pocałunkami, wodząc opuszkami palców, po jego karczku. była ciekawa jego rekacji, teraz kiedy siedziała na jego kolanach i całowali się, co doprowadzi w dalszych minutach, zapewne do seksu. spojrzała na niego, odsysajac się od jego warg. uśmiechnęła się łobuzersko pod nosem, czekając na jego reakcję, a palce u jej dłoni, błądziły po jego plecach.

- nie mam dziewczyny i to zapewne złudzenie optyczne, bo przy takiej dziewczynie nie mógłbym być smutny. - wyrecytował na jednym tchu, po czym całkiem bezpiecznie i czule musnął ją w kącik ust, zapewne lewy, bo po owej lewej stronie, dixi, własnie stał. nic nie odpowiedział w sprawie owej nocy, bo on typem faceta - marzyciela nie był i nie roztkliwiał się nad takowymi tematami, totez puścił owe pytanie mimo uszu.

uśmiechnął się tryumfalnie bardziej do siebie nawet niż do niej, obsypując jej szyję kaskadą pocałunków. przez cienki materiał jej sukienki wyczuł pasek od jej stringów, którym teraz strzelił, wcale nie sprawiając, że uwaga całej sali zwróciła się na nich, raczej po prostu zwykle wszystko mu uchodziło, a teraz był zwyczajnie bezczelny.
- jesteś niepełnoletnia, moja droga, nie powinnaś pić - powiedział, naturalnie jedyynie się z nią przedzierając. wiek siedemnastu lat to całkiem niezły wiek, thomas lubił siedemnastki.

to muskanie przyprawiało ją o dreszcze jednakże podobało jej się, ale szczerość do bólu wygrała.- znamy się niemalże chwilę a ty mnie już prawie całujesz. Coś nie tak ?. - popatrzyła na niego i zacisnęła usta. Nie chciała tego psuć, ale jednak nic o nim nie wiedziała, wgl nic nie wiedziała o tym świecie. - miłosne zaklęcia złamały tak wielu. a muskanie to jedno z zaklęć. -przewróciła oczami . Po chwili namysłu powiedziała.- oj wiem przepraszam nie powinnam tego mówić. - skrzywiła się. - przepraszam. -szepnęła. - no ale chyba zrozumiesz, że nie jestem dziewczyną typu ' chodź wskoczymy do łóżka ! ' ?

ona miała figi, ale to taki szczegół, który wczesniej uwzgędniłam,cnie.
- a ty własnie odbiłeś mi na skórze gumkę. - wymruczała, marszcząc nos i pocierając dłonią miejsce, w którym strzelił ową gumką, czy tam paskiem. miała ochotę roześmiac mu się w twarz i spytać, czy jest jakims policjantem, na którego wcale nie wygląda, czy też zaczął pić w wieku osiemnastu lat i nadal jest prawiczkiem, ale powstrzymała się, biorąc ze stolika drinka, którego się napiła.

podrapał się po policzku niezgrabnie, całkiem rozbawiony ową sytuacją, ale nie pozwolił sobie na okazjanie jej owego rozbawienia, toteż z pełna powagą powiedział, ze naturalnie rozumie i ceni to, a zwykły pocałunek w policzek, to przecież nie zbrodnia i w sumie robiąc z siebie ofiarę, o co tez mu chodziło, to on ją przeprosił, teatralnie łapiac się za serce i wypuszczając ją z objęcia.

- straaaszne - stwierdził małoszczerze i powtórzył swój bohaterki wyczyn, który polegał na strzelaniu gumką od jej fig czy tam stringów, ważne, że majtek, jak dla mnie mogłaby mieć nawet takie korygujące aż pod same cycki xd. - ale to dobrze, pij sobie, wydajesz sie być bardziej otwarta w towarzystwie moim i alkoholu - raczej łatwiejsza, ale ta myśl pozostała wewnątrz jego czaszki, czyli tam, gdzie jej miejsce.

-dobrze, wybaczam Ci .xd - zaśmiała się. - no ale obejmować to mnie możesz dalej bo było mi cieplej. *.* -zamrugała powiekami. - już niedługo dojdziemy. - wzięła się na odwagę. - ale przyjemnie było jak muskałeś mnie tak. xd - podniosła jedną brew a kąciki warg zaczęły drgać. Próbowała walczyć z samą sobą, powaga ma wygrać .

zmarszczyła nos, mrużąc oczy i zeszła z jego kolan, bo owe strzelanie, zaczęło doprowadzać do szału i coraz bardziej boleć, ponieważ uderzanie w jedno i to samo miejsce, boli ! ;c jest niedelikatny. w sumie powstrzymała się też od spytania, czy czasem nie latwiejsza i wylania na niego drinka, a później wyjścia, ale stwierdziła, że nie jest tego wart, i również tego, żeby zapszepaścić tak miłą imprezę, toteż kiedy jakiś calkiem miły chłopak podszedł do niej i spytał, czy zatańczy, wzruszyła ramionami, stawiajac drinka na stoliku i posyłając tommy'emu bezradny uśmiech, poszła z owym.

zapewne objął ją ponownie, zakładajac pasmo jej włosów za ucho i uśmiechając się łobuzersko, po czym dodał, że cieszy się, iż mu wybacza, jak i z owego faktu, ze było jej miło, ale na przekór jej oczekiwaniom nie cmoknał jej ponownie.

wkurzył się, no bo cóż, sam nie rozumiał, o co jej chodziło, najpierw się do niego totalnie kleiła, całowała go i macała po czym popadnie, ateraz odchodzi z innym. jakże to tak? nie zapytał jednak na głos, nie zamierzał też za nią gonić, tylko pokazał jej faka pod stolikiem, tak, żeby nie zobaczyła, wstał z krzesła, wywalając je, ale nie podniósł go z powrotem i zaczął się przepychać w stronę wyjścia od klubu.

oczekiwała na takową reakcję i specjalnie do owej doprowadziła, toteż całkowiecie rozpawiona, zachichotała seksownie do ucha owego chłopaka, po czym wymruczała mu do ucha, ze jest boski, wodząc opuszkami palców, gdzieś bliżej jego przyrodzenia, ale musi lecieć, po czym odeszła od niego, zakładajac pasmo włosów i kręcąc głową, bo wcale nie był boski, ale przecież faceci jak dzieci, wierzą we wszystko, co im się powie. podeszła do owego stolika, przy którym uprzednio siedziała z tommy'm i ubierając pospiesznie buty, podażyła za nim, łapiąc go za ramię, bez slowa.

a ona na to nie czekała. w końcu doszli do jej apartamentu . - no więc trzeba będzie się pożegnać . - uśmiechając się na jej policzkach ukazały się dwa zajebiste dołki . - a to właśnie moja chatka. - pokazała na okno.- a jakbyś chciał się wkraść do mojego pokoju to jest tu. - nie wiedziała jak się pożegnać, podać mu rękę czy co ?. a może trzepnąć go w plecy luzacko ? . nie . ;cc

westchnął ciężko i spojrzał na nią oskarżycielsko. zamierzał dać jej do zrozumienia, że z nim nie będzie prowadziła takich gierek i on na coś takiego nie pójdzie, wcale nie rozbudza to w nim niczego, raczej gasi całą jego męskość, a przynajmniej jakieś pozorne poczucie męskości. wyszamotał się z jej uścisku i złapał ją za nadgarstek, ciągnąć przez cały klub, aż wreszcie wyprowadził ją na zewnątrz, spiorunował spojrzeniem i oddał się swojemu nałogowi, czyli papierosom.

- będę pamiętał. - powiedział, uśmiechając się ujmująco. - kolorowych, skarbie. - dodał, mrucząc do jej ucha, po czym pocałował ją w policzek i mrugając do niej, odszedł, ach, och !

oh ah .xd pomachała mu po czym wskoczyła do domu .


ja spieprzam joł.XD

człapała za nim posłusznie, biorąc jeszcze jakimś cudem, pospiesznie płaszcz z wieszaka, przy drziwch wyjściowych i teraz zanim oparła się o ścianę, załozyła owy płaszcz i wcale nie chichotała, rozbawiona jego zachowaniem i nawet mu nie okazała tego, że ją rozbawił. wymruczała ciche, ledwo dosłyszalne, a juz na pewno nie szczere ' przepraszam', ale on nie mogł zoriętowac się, że jest nieszczera, bo przyjeła minę małego kociaka, pełną skruchy i żalu, spoglądając na czubki sowich obcasów.

rozbawiła go tą grą, uznał, że jest zapewne dobrą aktorką, jeszcze lepsza flirciarą, tego jaka musi był w łóżku, nawet nie próbował podejrzewać, pewien, że przewyższyłaby jego najśmielsze oczekiwania.
- przecież wcale nie jest ci przykro, mała - odparł, zapinając zaem swojej kochanej, skórzanej kurtki, którą kupił sobie, gdy był we włoszech i przewrócił oczyma. - próbujesz we mnie wzbudzać zazdrość? - uniósł jedną brew do góry, spoglądając na nią z zażenowaniem.

skrzyżowała ręce pod biustem i nie dlatego, że chciała pokazać, ze nie wiadomo skąd i jak ją obrazil, uraził i tak dalej, ale dlatego, że było jej tak wygodnie i również zginając nogę, podparła ją o ścianę za nią, o którą ogolnie się też opierała, cnie i powiedziała mu, że wcale nie miała takiego zamiaru, ale za to on zachował się, jakby był zazdrosnym kochankiem, owy ciąg słów, zakończyła wzruszeniem ramionami, bez żadnego uśmiechu i spojrzała, przez jego ramię, na jakąś latarnię.

- to ja już nie mówię jak ty się zachowałaś - pokrecił głową, choć tak naprawdę to nie miał najmniejszej ochoty na kłótnię, chciał zabrać ją do swojego domu, konkretniej to łóżka i sprawić jej dużą, duuużą przyjemność, właśnie łóżkową, ale nie wystąpił z tą propozycją jak na razie, bo nie był pewien, czy edythe na to zasługuje, bo się cenił. - i wcale nie jestem zazdrosnym kochankiem - prychnął. aha, akurat, my swoje wiemy, tommy.

- dobrze nie jesteś. - wymruczała, podchodząc od niego i przejeżdżając dłonią, po jego ramieniu, uśmiechajac się niewinnie, po czym powiedziała, że musi iść i łapiąc żółtą taksówkę, wsiadła do niej i bziuuuuum odjechała.
bo ja idę, pa. ;x

poszedł stąd, paa.