Bamboo Club

- piłem. - kiwnął głową, w ogóle nie zastanawiając się nad tym, co mówi, po czym zaczął całować esme, z nadzieją, która jeszcze w nim była, a raczej coś na resztek rozsądku, że nie dostanie w twarz.

przetarł dłonią krew, spod nosa i wyszedł z toalety, trzaskając drzwiami. najbardziej był rozgoryczony tym, że nie przeleci bejli, którą lubił, naprawdę! ;x

nie zdążyła powiedzieć, czegoś w rodzaju ethannienawidzęcięzcałegoserca, toteż całkowicie rozpłynęła się mimo, że cały pachniał tanim alkoholem, nawet jego miła koszulka, prawy policzek, a tym bardziej wargi.

- wydziedziczyłby mnie z rodziny, zanim bym się jeszcze w niej znalazł - wybuchnął śmiechem co było winą faktu wdychania oparów alkoholu, mówię wam, coś o tym wiem ;x!

pewnie zaskoczyła ja jego reakcja i aż ją ścisnęło w gardle, bo co miała teraz zrobić, co? - caleb, wiesz, ze przyszłam z maksem. mam go tak po prostu zostawić? - zapytała spokojnym tonem, patrząc na niego jakoś tak, no właśnie tak.

całował delikatnie jej szyję, wodząc dłonią, po jej lewym udzie i mruczał coś w jej zgrabną szyję, że lubi ją, czy coś w ten dekiel.

d jak dekiel tylko we fristajlo xddd.
- ethan - wyszeptała zdezorientowana, bo jej reakcje po 2847383 drinkach były opóźnione, toteż wymruczała mu gdzieś w okolicach podbródka, że ona też go lubi, chociaż chciała powiedzieć zupełnie co innego ;c

- to było, by okropne metju! - pisnęła, zakrywając usta dłonią, udając przerażoną owym faktem. - ale spotykał byś się ze mną, po kryjomu, jak romeo z julią? - spytała, mrugając 74275935 razy rzęsami, robiąc słodką, a co się z tym wiąże niewinną minę. zamówiła jeszcze jednego kolorowego drinka.

obciągnęła zwiewną koszulkę z wizerunkiem pokachontas czy jakiejś innej księzniczki disneya, nie wiem która to bo sie nie przyglądałam i pewnie wybiegła za nicolasem, - czekaj!

pewnie ujął jej twarz w dłonie i przysunął ją do siebie tak blisko że napewno czuła teraz jego przyspieszony oddech, ale to nic bo bez słowa zatopił swoje wargi w jej wargach!

poczuła woń alkoholu, wymieszaną z zapachem jego seksownych perfum i mimowolnie poddała się jego pocałunkowi. i w tym momencie chyba zapomniała, że maks na nią tam czeka ;c

-ja tobie??-rozesmiał sie-raczej słucham ciebie stanął naprzeciwko niej uniemozliwiając jej ucieczkę

- oczywiście, a potem ty zabiłabyś się sztyletem, a ja otrułbym się jakimś specyfikiem nieznanego pochodzenia - skinął głową cmoknowszy ją w czoło spoglądał, jak wszyscy autentycznie moi mili wbiegali i wybiegali ;c, a mu zdrętwiałą prawa noga, ktoś pomasuje? nawet zaproponował to ilvie.

nikolas usiadł, przy barze, pijąc 274025925 drinka.

- ja nie mam ci nic do powiedzenia! - załozyła ręce na piersiach - a teraz dziękuję, możesz mnie z tąd wypuscic! - mruknęła opierając się o jedną z umywalek.

- chodźmy do ciebie. - wymamrotał do jej ucha, uśmiechajac się szelmowsko, po czym zsadził ją z krzesła, na którym siedziała, nie omieszkając zabłądzić, niby nie specjalnie, dłonią po jej pośladkach.

uniosł swoja powiedzy lewa brew
-okej jak nie masz to prosze idz lec za nim-oparł sie plecami o jedna z kabin i nie spuszczał z niej wzroku

- w którym miejscu? - spytała, uśmiechając się, coś na kształt troski i obejrzała dokładnie jego prawą nogę. - a wiesz, niekoniecznie chodziło mi o tą scenę z śmiercią,a raczej o balkonową. - kiwnęła głową, uśmiechając się słodko, po czym odstawiła, gdzieś pustą szklankę, po drinku.

popatrzyła na niego lekko zdezorientowana, - jestes pewien? - wymruczała delikatnie łapiąc za klamkę.

i pewnie trwali tak dobrych kilka minut w namiętnym pocałunku ;c

zasnęłą chyba na tym barze , co równiez doprwadziło do rozlania się drinka gdzies w jakimś kierunku.

siedział tam nadal heloł ale nic już nie pił tylko się nudził właściwie ;c

wzruszyła ramionami
-teraz wszystko zalezy od ciebie

wskazał jej ów miejsce, które było dokładnie dwa cale nad kolanem - tylko nie zrób mi krzywdy - uśmiechnął się do niej dziarsko, bojąc się, że zaraz wbije mu swoje drobne palce w jego zacną nogę i zostanie kaleką na 4387484 lat.

W końcu jakoś się wyrwała, bo jednak musiała wrócić do maksa. Tym bardziej, że zostawiła tam torebkę etc. także uśmiechnęła się lekko do caleba, ale był to raczej wymuszony uśmiech, bo nie chciała dochodzić i poszła tam do maksa.