kantorek woźnego

- jak sobie życzysz - powiedział i zabrał się za otwieranie zamka, który nie sprawiał oporu, wiec już po chwili wydostali się stąd. i jeszce przerwy nie było.

- do zobaczenia kiedyś tam - mrugnęła do niego, wciskając mu w rękę miłą wizytówkę z numerem telefonu i jak gdyby nigdy nic poszła w swoją stronę, gdzieś tam.

schował wizytówkę do kieszeni i poszedł do domu chyba, bo na lekcje już nie chciało mu się.