// lodowisko

a wiecie, co? nicolas wyciągnął tu zfochowaną dziś cherry, haha!

no więc sfochowana szeri włożyła łyżwy i chciała już wejsc na lodowisko ale prawie się przewróciła. haha. więc po kolejnych kilku mocno chwiejnych krokach weszła na lodowisko i pojechała kilka metrów, ale zaraz się zatrzymała bo nicolas nadal łyżwy zakładał.

bo mu się miłe sznurowadła poplątały, a kiedy już się z owymi uporał dojechał do cherry, uśmiechając się do niej całkiem seksownie. pewnie gdyby umiał, to teraz by ją złapał i wykręcił jakieś piruety, razem z nią na rękach, ale że nie umiał, to mógł tylko w wyobraźni sobie poukładac choreografię.xd pociągnął cherry za rękę i pojechali w świat?

dookoła świata czyt. lodowiska. czy nicolas umie jeździc przeplatanką?

pewnie nie, bo jako stu procentowy mężczyzna, nigdy nie chodził na naukę jazdy na łyżwach, czy też tańca towarzyskiego, cnie. zatrzymał się, przy bandzie, łapiąc głęboki oddech i stwierdził, że jazda na lodzie jest męcząca, ale nie powiedział tego cherry i w ogóle, żeby nie było, że on pierwszy raz na łyżwach, cnie tak, po prostu dopiero teraz to stwierdził, bo dawno nie był na siłowni, co w sumie musi zmienić, takie jego postanowienie noworoczne! ; o

ona jako stuprocentowa kobieta chodziła na łyżwy, balet, taniec i śpiew oraz koło robótek ręcznych, chociaż części z tych sztuk zapomniała, ale z łyżwami już szło jej lepiej, więc podjechała do nicolasa tyłem i zapytała czemu stoi w miejscu, przy okazji poprawiając płaszczyk i szalik, które trochę się porozwiązywały/poodpinały.

niepotrzebne skreśl? ; d

jego dłonie spoczęły na jej biodrach, kiedy podjechała do niego tyłem, ale wcale się do niej nie przytulił, a w sumie w zamiarze miał popchnięcie jej, dobra wcale nie. ;c obrócił ją w swoją stronę i uśmiechając się promiennie, powiedział że na nią czekał, czy coś, ale niekoniecznie całe życie, czego już nie powiedział, a jedynie chodziło mu o owe lodowisko. mrugnął do niej i pewnie odjechał, a później zjechał z owej śliskiej powierzchni.

a ona za nim. no i usiedli i pewnie zdejmowali te łyżwy a ja lecę

{papa :*}

i później poszliiiii.

pa!

stał w kolejce do biletów, któa ciągnęła się przez całą ulicę i nawet fakt, że tomi to elita z londynu i tak dalej, nic tutaj nie mógł zdziałać. w każdym razie potupywał nerwowo nóżką o chodnik, miał już mokre od śniegu nogawki, a łyżwy ciążyły mu w plecaku.

stała przed nim i spojrzawszy na niego, mrużąc oczy, fuknęła, zeby przestał tupać tą nogą, bo to irytujące, a później odwróciła się, zakładajac pasmo włosów za ucho.

okej, nienawidził budapesztu, nienawidził tych ludzi i w tym momencie tej dziewczyny, która czepiała się go właściwie o nic. nawiasem mówiąc, straszliwie go to wkurwiło, bo mnie by też wkurwiło i miał ochotę wyjąć łyżwy z plecaka, a potem w nią nimi rzucić, ale opanował się.
- jak ci coś nie pasuje, to spadaj stąd - warknął chyba nawet groźnie, nie to, żeby zamierzał ją wywalić z kolejki, po prostu wykorzystał fakt, że był dużym facetem.

staksowała go wzrokiem, po czym powiedziała, żeby nie uważał się za lepszego, bo jest facetem i o mało na niego nie plunęła, ale również się powstrzymała, tak jak on z owymi łyżwami i odwróciła się tylko, spoglądając jak długa jeszcze jest ta kolejka i czy wieki świetlne miną, zanim ten koleś za nią, przestanie do niej mówić i co lepsze stać. wsadziła nawet słuchawki do uszu, ażeby nie słyszeć jego ochrypłego od chłodu głosu. ;x

seksownie ochrypłego, chciałoby się dodać samo z siebie. prychnął zirytowany i wepchnął rączki do kieszeni, żeby na przykład jej nie udusić, a w tym kieszeniach zacisnął palce w pięści, na szczęście nie na swoim rewolwerze, bo nie był żadnym gangsterem ani nawet nie pracował do mafii, wszyscy nad tym ubolewamy. utkwił tylko więc swój mrożący krew w żyłach wzrok w jej tyłku i kolejka ruszyła. stwierdził, że jego celem na dzisiaj jest wywalenie tej dziewicy (to chyba dość wątpliwe) na łyżwach.

stanęła, przy kasie, wyciągając uprzednio słuchawki z uszu zanim jeszcze dotarła do owej. szybko zapłaciła i wyporzyczyła łyżwy, po czym skierowała się na ławeczkę, by owe ubrać. kiedy uporała się z filgarnymi sznurowadłami, których nie chciały wiązać jej ziębnięte ręce, weszła na lodowisko.

ziębnięte <3333
tommy również wpakował się na lód, na którym to czuł się jak ryba w wodzie, jak tomi na lodzie i jak wielbłąd na pustyni plus tysiąc innych pogłupawych porównań na ten temat, co nie. w każdym razie zrobił piruet, wdzięczny piruet i śmignął jej centralnie przed nosem. ja bym się przestraszyła. w dodatku jego włosy tak fajnie poderwały się do góry przez wiatr i cieszył michę.

miała ochotę podjechać mu kiedy, kręcił owego pirueta, ale jako dobrze wychowana dziewczyna, która ma swoje zasady, nie zrobiła tego, a jedynie jeździła wraz ze swą koleżanką, która właśnie do niej dołączyła, bo załóżmy umówiła się z jakąś dewotką z jej klasy. tommy w sumie jej nie przestraszył, a raczej poirytował, co chyba miał w zamiarze, także może cieszyć michę do woli.

okej, tommy stwierdził, że mimo wszystko nie da sobie spokoju, było bez różnicy, czy edithe ma koleżankę czy siostrę bliźniaczkę, więc ciesząc michę do woli, dosłownie w nią wjechał, okręcił ją wokół i przewrócił niezbyt boleśnie, po czym zrobił niezwykle zmartwioną minę i powiedział, że przeprasza ;xx.

uśmiechnęła się jakże przyjemnie, powstrzymując cisnące jej się na usta wulganre określenia jego osoby i wspierajac się na jego ramieniu, którego wcale jej nie zaoferował wstała, otrzepując tyłek z wiurków lodu, jaki pozostawał po łyżwach, czy coś. uśmiechnęła się do niego seksownie, przejeżdżając filglarnie dłonią, po jego ramieniu, po czym odjechała z ową koleżanką, która była niezmiernie spanikowana i pytała, czy aby na pewno nic jej się nie stało, po raz setny.

był nieco zszokowany tą postawą, bo spodziewał się bardziej, że edythe na niego nawrzeszczy, także świadkami będą ludzie z całego lodowiska, ale nie, ona była wręcz prowokująca. do tego stopnia, że jeszcze przez kilka minut stał na lodzie, wpatrując się w jej plecy jak ostatni głupek, a potem podjechał do barierki i oparł się o nią plecami, obserwując edythe, niezwykle nią zaintrygowany.

zjechały z lodowiska i edythe usiadła na ławce, ściągajac łyżwy i masując swoje udo, które trochę się potukło podczas upadku i teraz ją bolało, ale nieznacznie. raczej masowała owe, żeby zająć czymś ręce i myśli, bo owa koleżanka irytowała ją niezmiernie i w sumie zastanawiała się, po co z ową dziś tu przyszła. rozejrzała się lodowisku, ubierając swoje czerwone trampki, aż jej wzrok zawiesił się na tommym, który przyglądał jej się. uśmiechnęła się do niego mimowolnie, po czym wyciągnęła z kieszeni płaszcza waniliowe djalumy i zapaliła, pytając koleżanki, czy też chce, ale stwierdziła już na starcie, że na pewno odmówi.

również zszedł z lodowiska, skończył się jego czas. przez krótki moment skoncentrował się na zdejmowaniu łyżew, jednak kącikiem oka i tak obserwował edythe, zastanawiając się, co by jeszcze takiego zrobić, żeby poczuła się przybita i zdołowana jego zachowaniem, bo jak narazie to wcale mu się nic nie dało zdziałac w tym kierunku. przebrał łyżwy na buty i wsadził te pierwsze do swojego plecaka z najki, by skierować się w stronę edythe i jej koleżanki. zapytał się czy jej koleżanka da mu numer telefonu, oja.

powstrzymała śmiech, zasłaniając usta dłonią, w której trzymała papierosa i spojrzała kątem oka na speszoną koleżankę, po czym widząc jej zakłopotanie, wygrzebała ze swojej torby kartkę i długopis i podała mu, żeby zapisał, kiedy ona będzie mu dyktować, a kiedy owa całkiem się zacieła, patrząc na edythe z otwartymi ustami, edythe podała mu owy numer, uśmiechając się ujmująco, po czym wyciągnęła rękę w jego stronę, żeby zwrócił jej długopis, wypuszczając dym nikotynowy w jego stronę.

uniósł obie brwi do góry, dość sceptycznie, spoglądając na edythe tak, jakby bardzo chciał zmiażdżyć ją wzrokiem, co nieco mu nie wyszło i prcyhnął pod nosem, odchodząc razem z długopisem i kartką w stronę wyjścia, a kartkę ukradkiem wyrzucił do kosza, mało go obchodziło to czy to widziała, czy może nie, w gruncie rzeczy czuł się poniżony przez edythe i teraz odchodził ze swoją resztką poharatanej dumy, bidny ;c.