Vidámpark

i tak się śmiali jak wariaci, bo szeri też się zaczęła śmiac. a potem jej się przypomniało że zadaje się z nieznajomym!
-jak ty właściwie masz na imię?
po tym pytaniu już będą znajomymi i będzie git!

w sumie miał nadzieję, że nie zada mu tego pytania, bo on lubił być anonimowy, jak to hiroły, cnjeeeeee, ale grzecznie przedstawił się, uśmiechając całkiem seksownie. - nicolas. - niekoniecznie spytał o jej imię, ale zapewne sama mu je powie. podszedł do jednego z luster i zaczął komicznie wykrzywiać swą twarz, zacną!

a ona mu nie powie. hi hi. ciekawe co nicolas teraz zrobi.
tak więc wciąż anonimowa szeri zaszła go od tyłu i rozciągnęła ma usta w szerokim uśmiechu, wobec czego chłopak zaczął wyglądac jak niedorobiony klałn.

w sumie nic nie zrobi, bo jemu to było obojętne, czy pozna jej imięę, czy też nie, aha. roześmiał się głośno i wyraźnie, tak jak czuł się wyraźnie, aż za bardzo, ale powiem wam, że wcale nie opluł lustra.

-ładnie by ci było jakbyś miał takie usta-powiedziała szeri i ukucnęła żeby podnieśc szminkę co to jej wypadła z torebki. w sumie nie powinna była tego robic, bo jej sukienka mogła się podwinąc, a tego nie chciała. jeszcze.

spojrzał mało dyskretnie na jej tyłek i również się schylił, obejmując ją w pasie, a jego dłoń wylądowała na jej udzie, w akcie pomocy w podniesieniu owej szminki, ahaaha. sukces, złapał ową pierwszy i uśmiechając się seksownie podał jej, po czym rzekł jeszcze, że zawsze chciał pracować jako klown, ale rodzice mu nie pozwolili i wcale, przy tym się nie śmiał, nienie.

to straszne, tak powiedziała szeri. bo to rzeczywiście było straszne. a żeby zmienic temat na coś milszego niż zniszczone nadzieje, zaproponowała by może udali się gdzieś indziej. najlepiej na kawę.

zgodził się dość entuzjastycznie i nawet powiedział, że mogę zacząć, co też zrobię, ojej!