Vidámpark

Wesołe miasteczko

była tu i wate jadła bo ochote taka miała

a on rozdawał słodkie napoje niegazowane bezdomnym, bo z kościoła go wysłali! xp

oblizała swoje słodkie palce i staneła obok andiegi
-długoooo jeszcze???gorąco mi

-to się rozbierz. - roześmiał się i wzruszył ramionami na pytanie. - jest minusowa temperatura, jakim cuden jest ci gorąco? - zmarszczył nos, kiedy ktoś szyderczo odezwał się do jednego z bezdomnych.

-bo świeci słońce-podrapała się w swoje kolanko osłoniete niebieskim rajstopkiem-daj mi tez tego coś do picia

-a jesteś biedna, albo bezdomna? - zmierzył się i wststchnął. - masz. - podał jej również plastikowy kubeczek z jakimś niedobrym sokiem, a raczej napojem o smaku wieloowocowym, czy innym. ; p

podrabiany filmy fabryka kompostu 3
i oczywiście był niedobry pewnie się zatruje i zygac bedzie cały dzień no ale trudno sama chciała
-długo jeszcze,głodna jestem

-wata cukrowa ci nie wystarczy? - patrzył na nią kątem oka rozdając soczki. - hm, do 17 mam tu być, vera.

popatrzyła na swoja super wypasiona komóreczke
-to jeszcze strasznieeeeeee długaśno,a potem co będziemy robić???-miała ochote na jakąs impreze czy cos

-hmmmmmm..... - chciał powiedzieć `potem to zajeżdżają twoje pachy` ale się powstrzymał xddd uśmiechnął się kącikiem. - następnie zapraszam cię na muffina i kawę.

mówi się potem to nogi śmierdza xpppp babcia tak moja mówi
-czekoladowego??-jadła tylko czekoladowe no i truskawkowe

i pocą to się nogi nocąąąąąąą. ; p że niby po co. ; p

-nie wiem, takiego jakiego sobie wybierzesz. - westchnął uśmiechając się do brudnej pani, co to odbierała swój napój.

moze mulatka a nie od razu brudna xpppppppppppp
znowu popatrzyla na swój zegareczek i usiadła gdzies tam na kartonie moze nie wezma ją za bezdomną

oja, ale już nie było komu rozdawać soczku! - oja........już chyba nikt nie przyjdzie. myślę, że grzechem nie będzie, jak sobie już pójdziemy.

-amen a potem pewnie posprzatali nje??i poszli powiedz ze poszli

poszli! zacznij gdzieś tam. ; p

siedziała sobie obok karuzeli, z której przed momentem zeszła. jechała na koniu, a może to był jednorożec. albo nosorożec. grunt, że wzbudzała mieszane uczucia w publice, więc musiała zejsc.

a on nadal kręcił się na tej karuzeli, krzycząc, jak mały chłopczyk, bo mali chłopcy sa mili, na cały plac zabaw. brakowało jeszcze, żeby dostał orgazmu z racji tego, że tak dobrze się bawił, ale nie doszło do owej sytuacji, bo karuzelę zatrzymał jeden z tatusiów, który rzekł powaznym tonem do nicolasa, że straszy mu dzieci i poprosił, ażeby opuścił ową karuzelę, co nicolas zrobił niechętnie, dość chwiejnym krokiem, który spowodował, że wpadł na cherry. - przepraszam. - wymruczał, uśmiechając się ujmująco.

ona mu zazdrościła bo ten sam ojciec zgonił ją, ale wcześniej. cham. mniejsza z tym.
-nie szkodzi-powiedziała mrużąc oczy- co robisz w tak pięknych okolicnzościach, na mojej ukochanej karuzeli?
{czy nicolas jechał na łabędziu?}

- jeżdżę na łabędziu. - rzekł, kiwając głową z aprobatą i uśmiechając się szelmowsko, po czym utrzymując równowagę i upewniając się, że świat przestał wirować, wyciągnął z kieszeni papierosy i uprzednio proponując cherry, sam zapalił. nicolas bardzo lubił łabędzie, bo mi one kojarzą się fajnie, więc jemu też musiały, a ogólnie jemu kojarzyły się z jego pierwszą miłością i pierwszym pocałunkiem i takie tam blabla, same romantiki, cnie.

czy tunel miłości? krejzi. a ona wzięła papierosa, mimo iż nie paliła, ale pomyślała że jej to nie zaszkodzi, i nie zaszkodziło.
-gdzie teraz idziemy-spytała, bo pomyślała że mogą pójsc do gabinetu luster, bo gabinety luster są fajne. w jednym straciła cnotę, więc co jej tam. niech też powspomina.

wypuścił dym tytoniowy na tego zułego pana, co stał za nimi i zapewne słuchał o czym rozmawiają, żeby ich wygonić z domniemanego miejsca, w które pójdą, a więc nicolas objął ramieniem cherry i powiedział, że pozwala jej wybrać, ochh, żentelmen + nie zapominajmy o jego bohaterskiej postawie i duszy wojownika, obrońcy słabszych, ale tylko kobiet, z którymi może dojść do stosunku. ;c

-to chodźmy do luster-ucieszyła się szeri, bo nie na-co-dzień ma się do czynienia z żentelmenami i obrońcami niewiast i exdziewic- a z panem się jeszcze policzę-rzuciła do fanatyka karuzel.
i udali się w stronę wyżej wymienionego gabinetu;

a nicolas posłał mu jeszcze palca środkowego, uśmiechając się łobuzersko. przed wejściem przygniótł adidasem niedopałek papierosa, po czym weszli do ów gabinetu i nicolas na wejściu zaczął śmiać się z cherry, jak wyglądała w jedym z luster, przy czym on nie wyglądał lepiej, co rozbawiło go jeszcze bardziej, aha.