dziedziniec

Siedziała na dziecińcu, przeglądając jakąś starą książkę do biologii, bo miała dzis lekcje, powiedzmy, że na którąś tam zmianę, ale stwierdziła, że je oleje, bo jej się nie chciało, zupełnie jak mi.

acha, a maksiu dziś w szkole nie był ;x bo gdzieś tam siedział z koleżanką, więc przybłąkał się teraz, bo sie stęsknił za szkołą. wszedł na dziedziniec i zauważył lajlę, więc do niej podszedł.
- o cześć. - powiedział.

- o, czeeeść - uśmiechnęła się na jego widok, bo cóż, przynajmniej nie będzie sama. Poklepała miejsce obok siebie, żeby przysiadł, bo nie lubiła gdy ktoś stał, jak ona siedziała.

usiadł na pewnie jakiś zimny murek i go trochę zmroziło, ale nie dawał tego po sobie poznać. - widzę, że pilna z ciebie uczennica - powiedział z uśmiechem. no cóż, myślał, że layla nie jest jakimś tam orłem, ale może się mylił ;x

layla miała wrodzona inteligencje i nie musiała się uczyć, a ksiażkę trzymała dla pozorów, w razie gdyby woźny stachu wyskoczył i sugerował, że zwiała z lekcji! - nie, tylko sobie przeglądam - mruknęła, zakładając kosmyk za ucho - co tu robisz?

- tak sobie pomyślałem, że pewnie siedzisz tu i czekasz na kogoś kto by na przykład odprowadził cię do domu i oto jestem - powiedział patrząc przed siebie - a tak poważnie to przechodziłem tędy akurat.

- a juz myślałam, że usłyszałeś jak śpiewam aj nid e hiroł i przybiegłeś mi na ratunek - powiedziała, odkładając książkę gdzieś na ławkę, bo nie będzie jej przeglądać w towarzystwie.

- a śpiewałaś tak? kurcze, to dużo mnie ominęło, widzę - powiedział kręcąc głową i prawdę mówiąc zaczął się zastanawiać jak layla śpiewa ;x bo nigdy jej nie słyszał.

na pewno lepiej niż ja ;x - tak, zawsze to śpiewam jak się boję, bo wiesz ciemno tu trochę i nie wiadomo kto się może czaić - powiedziała, ale oczywiscie tylko żartowała, chociaż kiedyś może go wziąć na karaoke, to mu pokaże jak śpiewa.

na pewno tez śpiewała lepiej niż ja i maksiu, bo on jakimś talentem nie był, przynajmniej nie wokalnym ;x - racja, to chyba jednak dobrze, że tędy przechodziłem. nikt cię nei zgwałci przynajmniej - powiedział.

- a no właśnie, od razu czuje sie bezpieczniej - zachichotała, ale zupełnie naturalnie i wyciągnęła telefon, bo dostała info, że ma być impreza, co też przekazała maksowi!

- ooo impreza? a gdzie? - zapytał i potarł swe ręce o siebie zadowolony. taki imprezowy z niego chłopiec, że codziennie mógłby szaleć w różnych klubach no.

- w bamboo, idziemy więc - pociągnęła go za rękę i pewnie poszli!