esme

lokum esme, także wparowali w do niego z ethanem, a sąsiadki już dzwoniły po policje ;c

przywarł ją do ściany, całkiem delikatnie i zaczął namiętnie całować, rozpinając guzik spodni, tudzież ściągając jej sukienkę. ;x

optymistyczny akcent, ktoś zadzwonił do drzwi, to za pewne pani goździkowa z zabezpieczeniem ;x! pogładziła jego policzek spoglądając na niego pytająco, bo nie miała pojęcia kto to, nie wiedziała nawet czy jest sens otwierać, może to jej sąsiad, który czasami ją odwiedzał ;x w nocy, aby grać w szachy rzecz jasna.

ethan nigdy, by w to nie uwierzył, dlatego pewnie esme, nawet mu o tym nie nabąknęła. przewrócił oczyma, wzdychając ciężko. - kto, to do cholery? - wycedził, przez zęby, drapiąc się za uchem, po czym podszedł do drzwi, cmokając esme uprzednio w usta. otworzł i zobaczył pana mundurowego, na co zdołał unieść lewą brew w górę i spytać, o co chodzi?

duch esesmana?
- nie mam pojęcia - mruknęła ciągnąc ową koszulkę w dół odgarnęła włosy spoglądając na owego mężczyznę - cholera -mruknęła spoglądając na niego, rozważała czy tej to policja, a może straż drogowa, albo jakiś domokrążca sprzedający złote zegarki, chociaż to był policjant ;c i chyba nawet jeden z znajomych policjantów jej ojca ;< płaczmy narody, spoglądała ogłupiała na ethana licząc, że on coś wymyśli ;c

- czym możemy służyć? - spytał, drapiąc się z tyłu głowy, a kiedy policjant powiedział, że robi kontrolę i czy czasem nie widzieli jakiegoś przemykającego się złodzieja, ethan stanowczo zaprzeczył, po czym pożegnał się i zamknął drzwi. widocznie ów znajomy policjant nie poznał esme, co w sumie na dobre wyszło. ethan obrócił się w jej stronę i uśmiechnął się lewo kącikowo, po czym delikatnie pocałował ją w usta.

opadła gwałtownie na swój chudy tyłek, spojrzała na ethana przygryzając dolną wargę, nie zdobyła się nawet na jedno ultra inteligentne słowo, bo jakieś niewyraźne uff, to nawet nie słowo ;c, chyba, że w jakimś języku kambodży. - ethan,znamy się od dawna, co tak na prawdę do mnie czujesz? - zmrużyła oczy opierając tył głowy o ścianę, alkohol działał na nią sentymentalnie.

kucnął przed nią, delikatnie sutkając swymi palcami o jej prawe, tudzież lewo kolano. - poza tym, że jestem chorobliwie o ciebie zazdrosny? - spytał, unosząc lewą brew i uśmiechając się dziarsko.

"sutkając" <3
- na prawdę? - spojrzała na niego uśmiechając się subtelnie, pogładziła jego tors łagodnie przyciągając go za koszulkę, którą bezprawnie miał jeszcze na sobie ;c

uśmiechnął się dziarsko, wcale nie opierając owemu szarpnięciu, ;x po czym pozbawił esme koszulki z myszką miki, tudzież innym czarnym stowrem, może to nawet krecik był, co? i zabrał się również za guzik jej spodni, całując ją namiętnie.

byłam przekonana, że ona owych spodni już nie ma na sobie, a tu niespodzianka ;c
spojrzała gdzieś na w miejsce rozporka jego levisów czy innych miłych spodni, przygryzając dolną wargę seksownie rozpięła jego spodnie zsuwając je do kostek.

takie czary, to tylko w real!
położył ją, bodajże na panelach, trochę zimnych, albo już na takowych leżała i pozbył się jej figów oraz stanika, po czym nie wiem, całował jej brzuch, przyprawiając ją o dreszcze, te milusie.

w realu sprzedają dojrzałe pomidory, idziemy? xd
na jej skórze pojawiła się gęsia skórka, pogładziła jego prawy bark przy okazji wbijając swoje paznokcie, jako, że nie były one długie to nie pozostawiła śladu, a wbiła je w pośladki ów zacne i jędrne ethanowe pośladki.

ucałował jej prawą i lewą pierś, tak dla równowagi, żeby pewnie, któraś się nie obraziła i wszedł w nią. kochali się szybko i namiętnie,cnie? ;x
ejjjjj, chodźmy! xd

owszem, ale nikt im nie dał pomidorów z reala i byli nieszczęśliwi.
rozważała możliwość sprzątnięcia siebie, oraz ethana z ów zimnych paneli, ale wtuliła się w jego ciepłe ciało zabierając mu ów ciepełko ;c
baśka rzućmy w kogoś pomidorem z reala!

w moją nauczycielkę fizyki, która robi mi jutro sprawdzian!!! ;c
zastygł przez chwilę w niej, przytulając ją do siebie, po czym ponownie delikatnie zaczął się w niej poruszać, aż zakończył swe dzieło orgazmem swym i jej. wyszedł z niej, całując jej obojczyki i usta, po czym położył się obok niej, na owych zimnych panelach. ;c

no więc przyjechali, bodajże niebieską z taksówką, bo ethan nie wiem, czy nie ma, czy nie wpadł na pomysł przyjechania samochodem po esme, w każdym razie zamówił taksówkę ową. weszli do mieszkania, całkiem sprawnie radząc sobie z zamkiem u drzwi, pomimo zmarzniętych rąk, które skutecznie próbowali ogrzać jadąc taksówką, bez ogrzewania! ;c ethan zamknął za nimi drzwi aparatmentu, kiedy już znaleźli się w środku i zawiesił ich płaszcze, tudzież kurtki, bo taką ethan posiadał, na wieszakach.

nie napadł go żaden dziki zwierz, gdyż esme posiadała tylko grubego, o ile to możliwe żółwia, który nie był ani krwiożerczy, ani też agresywny, preferował spadnie, oraz poruszanie się z niezauważalną prędkością, a ta szybka nie była, postukała owe ethanowe ramię, w myślach liczyła, że zapomniał o owym masażu, to też zatarła ręce - chcesz coś do picia? - zapytała włączając odruchowo wodę, gdyż była w sytuacji kawa,herbata albo śmierć przez zamarznięcie we własnym domu ;c

przez myśl od razu przebiegła mu tylko jedna odpowiedź, a mianowicie 'ciebie', ale podrapał się, po łokciu i powiedział, że chce herbatę, bo po kawie nie uśnie do jutra, na co nie może sobie przecież pozwolić. wszedł do salonu i usiadł na kanapie, bo była większa i zapewne wygodniejsza.

toteż zrobiła mu herbatę stawiając ją, jak i swoją w dodatku ostrożnie na stoliku, gdyż nie uśmiechała jej się herbaciana powódź, odniosła ogromny sukces na miarę skali światowej, gdyż udało jej się nie rozsypać cukru, gdy słodziła herbatę, usiadła tuż obok ethana opierając swoją zacną główkę o jego prawe ramie, przy okazji podała mu kubek, kiedy stwierdziła, że nie jest już gorący ;c ofiar w ludziach nie będzie - dzięki, że po mnie przyjechałeś, oszczędziłeś mi pewnie jakiś afer z urażonym mężczyzną - skinęła głową na myśl o owym nieokreślonym jak to baśka go nazwała obojniaku!

to nie ja tylko ilvie! ;c a ona to w sumie ja, więc to JA.! ;c
ethan napił się herbaty, również uprzednio ją słodząc, po czym odarnął włosy z czoła esme. - jaki mężczyzna? - spytał z pełną troską w głosie, uśmiechając się nikle. próbował za owym uśmiechem schować zazdrość, jaka się w nim obudziła, kiedy wypowiedziała słowo mężczyzna, które oznaczało inny mężczyzna. okropne! ;c

- normalny z krwi i żelek haribo, jakiś miły cudzoziemiec, który usilnie próbował mi wytłumaczyć przebieg owego filmu, gdy straciłam wątek - zaznaczam, że nacisk na miły był wypowiedziany z premedytacją, gdyż chciała zobaczyć ów reakcję ethana, miała nadzieje, że nie wyleje herbaty na nią na przykład, to pewnie będą poparzenia 4837483 stopnia.
usiadła spokojnie na jego kolanach, całkiem nie gwałtownie powód owa herbata, i splotła nogi gdzieś za jego plecami przytulając się do niego, coś na wzór misi koala tylko w drugą stronę xdddd o maxi king nie potrafię tego wytłumaczyć!

dobra wiem, o co choo! xd
- miły mówisz. - kiwnął głową, uśmiechajac się lewo kącikowo, bo niestety, ale wyczuł ów zaplanowany nacisk. przejechał nosem, po jej szyj, odstawiając gdzieś herbatę, to zapewne był stolik, bo do niego bliżej i wygodniej dostać, iż sięgać do podłogi, aha. jego dłonie wylądowały na pośladkach esme, a usta w jej zacnych jagodowych.

wypiła łyk swojej herbaty odsuwając się nie co od ethana odstawiła ów kubek, owa herbata była za pewne wyśmienita, nie tak niedobra jak jaśminowa, którą piłam, owa nie miała w ogóle smaku ;x i była obrzydliwie gorzka, tak więc esme przygryzła dolną wargę nie swoją, a ethana uśmiechając się dziarsko - nie smakuje Ci moja herbata - spojrzała na niego niewinnie, dobra miała twarz winowajcy!

- jest wyśmienita, ale wolę ciebie. - uśmiechnął się dziarsko, wystawiając rząd białych zębów, po lewej stronie, po czym soczyście cmoknął esme w sam środek jej ust. założył pasmo jej włosów za ucho, uśmiechajac się niewinnie, jakby wcale po głowie nie chodziły mu te zbereźne myśli.