Corvin Mozi [kino]

ona włoży od razu kostium kąpielowy ;c ;x
- najwyraźniej tak - wskazała owej kobiecie kierunek ucieczki jej potomka, po czym uśmiechnęła się dziarsko na sygnał telefonu ilvie, również rzuciła w nią popcornem owym z diabelskim uśmiechem ;x

- myślisz, że takimi gumami, to boli? - spytała całkiem poważnie, spoglądając kątem oka na ilvie, a resztę wolną tęczówką, czy czym tam, nie braliśmy jeszcze rozkładu oka! ;c łapała ekran, na którym leciała owa scena. właściwie przyszła jej ochota na gumy balonowe, ale zapchała się popcornem i colą.

- myślę, że trochę owszem - westchnęła mając nadzieje, że ilvie nie wpadnie na pomysł obrzucania się owymi gumami, które na pewno w ów gorącym kinie z zepsutą klimatyzacją się rozpuszczą i nie będzie przyjemnie.

- och. - westchnęła, kiwając głową, jakby owe słowa esme dopiero do niej docierały, po czym uśmiechneła się, popijając colę. - jak tam twój luby? - zachichotała i po raz 749235224 rzuciła w jakieś dziecko popcornem, z równie dziecinną radością, co i wcześniej. nie ukrywajmy w nas dzieci, one zawsze, gdzieś tam są! ojaa.

- chyba w porządku - uśmiechnęła się spoglądając na owe zbulwersowane dziecko, które usilnie mimo zeza chciało trafić, ale mu się nie udało! - oja to dziecko Cię znienawidzi - roześmiała się rzucając również w owe gumą balonową w dodatku.

- to mogło boleć. - roześmiała się, wrzucając jednego popcorna do buzi. xd po czym wystawiła nogi na oparcie siedzenia przed nią, zsuwając się do granic możliwości i prawdopodobnie zatopiła się w pisaniu sms'ów z owym swym lubym, jednak zerkała jeszcze na ekran, nie tracąc wątku.

postukała ową ilvie w ramię mając nadzieje, że ta nie straciła już całkowicie kontaktu z rzeczywistością - oglądaj film - skarciła ją rozbawionym głosem - nie bolało - stwierdziła, chociaż nie była taka pewna, ukryła się pod osłoną szalika, przed owym dzieckiem-terminatorem.

- cały czas oglądam. - kiwnęła głową, uśmiechając się i drapiąc, po policzku. - skąd wiesz? - wymamrotała, oblizując spierzchnięte wargi. - rzucić cię? sprawdzimy. - wyszczerzyła zęby, poprawiając się na fotelu.

- może ja rzucę w Ciebie, a ty ocenisz stopień bólu? - zerknęła na nią, ewentualnie zasłoni się torebką owego pana siedzącego obok, tak pana, ubrany był na różowo i był ciemnoskóry! oglądał z przejęciem, toteż esme zapytała się go o co chodzi, bo się pogubiła, a ilvie pewnie nie wie ;c i wmówi jej coś złego, że główny bohater zgubił palec, na przykład.

- niekoniecznie. - pokręciła głową, uśmiechając się lewo kacikowo. - najlepiej dajmy z tym spokój. - wzruszyła ramionami, popijając colę. - i co powiedziała ci o czym jest film, znaczy ta pani? - ilvie nie wiedziała, że to pan, bo w gruncie rzeczy siedział za daleko + było ciemno! ;c

ów mężczyzna zgromił wzrokiem ilvie, a esme próbowała nie wybuchnąć śmiechem, co nie byłoby wskazane, gdyż na ekranie odbywała się jakaś dramatyczna scena, mimo, że to komedia, ale to nie istotne, cicho. - ów pan streścił mi mniej więcej o co chodzi - spojrzała na ilvie konspiracyjnie.

ilvie wykrzywiła usta w geście urazy do samej siebie, ale tylko w owym momencie, drapiąc się niezgrabnie, po głowie, po czym niemrawo uśmiechnęła się do pana! - miło. - kiwneła głową, trochę zdezorientowana, majac ochotę zapaść się pod ziemie. zsunęła się na fotelu i wyszeptała do esme, że to przecież kobieta, ledwo dosłyszalnym głosem.

moja wena tańczy oberka z maserakiem ;c
esme pokręciła porozumiewawczo głową, po czym również zsunęła się nieznacznie na fotelu, prawie spadła by na ziemię, spojrzała na ilvie, oraz na obserwującego je mężczyznęuważanegoprzezilviezakobietę.

za dużo reklam. ;c
- chodźmy stąd, mało komfortowo czuję się, przy tym obojniaku. - wymamrotała, marszcząc nos i zakładając pasmo włosów za ucho.

- wracamy, czy chcesz jeszcze gdzieś iść, słyszałam, że teletubisie odwiedziły galerię - uśmiechnęła się niezgrabnie z grymasem zniesmaczenia, bo mnie osobiście owe teletubisie przerażają ;c, a esme zazdrości jednemu torebki ;c

- wracamy. moja głowa jeszcze zbytnio pulsuje. - uśmiechnęła się kącikowo, po czym zaczęły zmierzać ku drzwiom wyjściowych. ilvie postawiła kołnierz swego płaszcza, wtulając się w niego i wsadziła ręce do kieszonek owego.

ethan czekał na esme przed drzwiami kina, pocierając dłoń o dłoń, było dość zimno, po czym umieścił owe w kieszeniach kurtki, swej.

nagle wyłonił się z żółtej taksów obklejonej reklamami, po czym spostrzegł ethana, uśmiechnął się kącikowo - cześć - powiedział na wpół zaspany, ściskając w dłoni portfel, któym nie mógł trafic do kieszeni ;x

- ten ów mężczyzna wydawał się nieobliczalny - splotła dłonie na klatce piersiowej pocierając ręce, gdyż znowu było jej zimno. - chodźmy więc - otuliła się szczelnie szalikiem dmuchając w dłonie w nadziei, że będzie jej cieplej.

- cześć. - kiwnął, coś na kształt powitania i podał rękę metju, po czym spowrotem schował ją do kieszeni kurtki.

dostrzegł wychodzącą ilvie i esme, jego twarz nie rozpromieniła się, nawet nie drgnął mruknął tylko coś, na wzór nareszcie, gdyż było mu potwornie zimno z względu, że był okropnie senny, nawet owe dwie kawy nie pomogły.

- aha, też tak myślę. - wypuściła ze świstem powietrze i otwarła drzwi, a zimny powiew wiatru owiał jej twarz. wyszły z budynku i ku zdziwieniu ilvie, przed drzwiami ujrzała metju. - cześć. - uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do niego, stając na placach i całując jego policzek.

- czeeeeeść - cmoknęła jego zacny policzek, stwierdzając, że ma zimny nos, wsunęła dłonie w jego kieszenie - mathieu! witaj - zerknęła na niego, bo nie widziała go już pewnie z pół wieku, spodziewała się, że ma już dwu metrową brodę i udaje świętego mikołaja ;x.

przyciągnał ją do siebie, entuzjastycznie stwierdził, że mogą już iść do domu, który z racji, że mieli za pewne centralne ogrzewanie, toteż było tam ciepło i przyjemnie. - i jaki był ów film, który niby był lepszy od moich wspaniałych opowieści?

- już myślałem, że nie wyjdziesz. - mrugnął do esme, obejmując ją ramieniem i całując lewą cześć głowy, niedaleko czoła. zastanawiał się dlaczego nie zbarał rękawiczek, które w sumie teraz by mu się przydały.